Zazwyczaj kojarzą nam się z dzieciństwem jeśli mieliśmy to szczęście, że rodzice nam je czytali. A może słuchaliśmy je w radiu lub odtworzone z płyty, taśmy czy innego, już bardziej współczesnego nośnika. Które z nich pamiętamy? Które zrobiły na nas największe wrażenie? Które były dla nas ważne i dlaczego?
Baśnie braci Grimm
Przede wszystkim chodzi mi o baśnie wywodzące się z folkloru, niekoniecznie współczesne opowiadania, które wydają mi się zbyt grzeczne i uładzone, dotykające tylko powierzchni. Najbardziej znanym chyba zbiorem baśni tego typu są baśnie zgromadzone przez braci Jakuba i Wilhelma Grimmów na początku XIX wieku, a niektóre z nich chętnie czytane i przerabiane do dziś. Biorąc do ręki pełny zbiór około 200 zebranych opowiadań spotkamy się nie tylko z miłymi sytuacjami i emocjami, ale także z zawiścią, zazdrością, nienawiścią, żądzą zemsty, chęcią odebrania komuś życia i wielu innymi, o które niechętnie podejrzewamy kilkuletnie dzieci i w związku z tym nie bardzo chcemy, by z takimi sytuacjami i odczuciami miały kontakt.
Dziecięce emocje
Tutaj jednak zatrzymajmy się na chwilę. Czy widząc rozszalałego dwulatka, trzylatkę czy pięciolatka nie można by było pomyśleć, że właśnie na naszych oczach rozgrywa się próba poradzenia sobie tego dziecka z własną złością, wściekłością, zawiścią czy chęcią odwetu? To dziecko ma kontakt z takimi sytuacjami i emocjami, bo one rodzą się w nim czy w niej. I właśnie w tym mogą pomóc baśnie – w rozwiązywaniu wewnętrznych konfliktów, które dziecko przeżywa. A może nie tylko dziecko, może dorosły też. I może i jemu mogą pomóc. Co ciekawe, bracia Grimm, kiedy zbierali baśnie, nie robili tego przede wszystkim z myślą o dzieciach. Jak to powiedział historyk G. Cocchiara o Baśniach domowych i dziecięcych: dzieło, które było przeznaczone dla uczonych, a trafiło w ręce dzieci (Baśnie braci Grimm, wyd.1995, t. 2, s. 383).
Baśnie podobne do snów
Jeśli przyjrzeć się baśniom to mają one podobną strukturę do snów. Śnią nam się różne rzeczy, nieraz krwawe, mroczne, pełne lęku lub trudne do przyjęcia. Nasze sny w symboliczny sposób dają wyraz temu, co w głębi przeżywamy. Nie darmo Z. Freud upatrywał w snach królewską drogę do ludzkiej nieświadomości. Sny też nie raz w zawoalowanej formie podsuwają rozwiązanie naszych wewnętrznych zmagań. Podobnie baśnie czy mity. W taki właśnie niezwykły sposób pisze o baśniach Bruno Bettelheim. W swojej książce Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni omawiając wiele baśni, pokazuje jak na poziomie głębszym, nieświadomym dana opowieść może pomagać dziecku przezwyciężać jego konflikty. Nikt chyba lepiej niż on nie opowie o swoim podejściu, więc oddajmy mu choć trochę głos.
Jeśli opowieść ma naprawdę przykuć uwagę dziecka, musi je zabawić i obudzić w nim ciekawość. Jeśli jednak ma wzbogacić jego życie, musi pobudzać wyobraźnię, pomóc dziecku w rozwijaniu inteligencji i porządkowaniu uczuć, musi mieć związek z jego lękami i dążeniami oraz umożliwić mu pełne rozeznanie własnych trudności, a zarazem poddać sposoby rozwiązywania nękających je problemów. Krótko mówiąc, musi się odnosić jednocześnie do wszystkich aspektów dziecięcej osobowości i niczego przy tym nie bagatelizować. Przeciwnie, winna traktować trudne dylematy dziecka z całą powagą, a zwłaszcza budzić w dziecku wiarę w siebie i w swoją przyszłość. Z tych i wielu innych powodów żadna „literatura dziecięca” (poza nielicznymi wyjątkami) nie może się równać – jeśli chodzi o wzbogacanie wewnętrzne i przynoszone satysfakcje, i to zarówno w przypadku dzieci, jak i dorosłych – z wywodzącą się z folkloru baśnią. To prawda, że w warstwie zewnętrznej baśnie niewiele mówią o specyficznych warunkach życia we współczesnym społeczeństwie masowym; baśnie powstały na długo przedtem, zanim pojawiło się ono w historii. Jednak o wewnętrznych problemach istoty ludzkiej i właściwych sposobach radzenia sobie z jej trudnym położeniem w każdym społeczeństwie baśnie mówią znacznie więcej niż jakikolwiek inny rodzaj opowieści dostępnych dziecku. (…) Opowiadane wciąż na nowo przez stulecia (jeśli nie przez tysiąclecia), baśnie wysubtelniały się, zyskując zdolność przekazywania zarówno znaczeń jawnych, jak ukrytych, jednoczesnego przemawiania do wszystkich warstw osobowości ludzkiej, przekazywania swych treści w taki sposób, że dostępne są w równej mierze nieuczonemu umysłowi dziecka, jak wysoko rozwiniętej umysłowości dorosłego. (…) Jeśli dziecko ma sobie poradzić z psychologicznymi problemami wzrastania (…) musi mieć możność rozumienia tego, co dzieje się w świadomej sferze jego psychiki, tak aby mogło radzić sobie również z tym, co dzieje się w jego nieświadomości. Może ono to uzyskać nie w ten sposób, że dzięki racjonalnym wyjaśnieniom pojmie, jaka jest natura i treść jego nieświadomości, ale oswajając się z nią w fantazjach na jawie – przez przetrawianie, przekształcanie i wzbogacanie imaginacyjne elementów opowieści, na które zareagowało w sferze nieświadomej. (…)
Większość rodziców uważa, że należy odwracać uwagę dziecka od tego wszystkiego, co stanowi jego największą udrękę: od nieokreślonych, nie dających się wysłowić lęków i chaotycznych, gniewnych, a nawet gwałtownych fantazji. Wielu rodziców sądzi, że dziecko powinno stykać się jedynie z rzeczywistością świadomości oraz z obrazami, które sprawiają przyjemność i zgodne są z naszymi życzeniami – że winno mieć do czynienia tylko z jasnymi stronami życia. Jednakowoż tego rodzaju jednostronny pokarm żywi umysł też tylko w jednostronny sposób, a tymczasem życie ma nie tylko jasne strony (Bruno Bettelheim, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni, Warszawa 1996, ss. 23-27).
Sama książka jest godna polecenia i, oprócz symbolicznego i emocjonalnego znaczenia samych baśni, może wiele wnieść również do rozumienia samego siebie, choć niekoniecznie przecież we wszystkim trzeba się bezkrytycznie zgadzać z samym autorem. Pewnie nie wszystkie baśnie braci Grimm są do bezrefleksyjego czytania dzieciom, ale może z tego zbioru można by wybrać kilkanaście/kilkadziesiąt, które rzeczywiście pomagają w rozwoju emocjonalnym. Warto więc przyjrzeć się kilku baśniom z perspektywy ich symbolicznego, terapeutycznego rozumienia. Jest to niewątpliwie temat na książkę. Może też udałoby się zająć choć kilkoma baśniami w krótszej formie. Zobaczymy.