Kiedy spotykam się z górnikami i jeżdżę do ich domów, wiele z ich żon i kochanek dzieli się ze mną podobnymi spostrzeżeniami: mężczyzna, który wyszedł z kopalni, jest inny od tego, który do niej wszedł.
– Arturo, który mieszkał tutaj z nami, został w kopalni – mówi mi Jessica Chilla, używając drugiego imienia swojego partnera Daria Segovii, bo w domu zawsze się do niego tak zwracają. Nowy Dario jest pozbawionym emocji stoikiem.
– Możesz walnąć go pięścią, a on nic nie powie. Nic nie czuje.
Nawet jego sześcioletnia córka mówi:
– To nie jest ten sam Arturo.
(…)
Każdego wieczoru, kiedy słońce zachodzi i za oknami robi się ciemno, Yonni wpada w przygnębienie. Czasem budzi się w środku nocy, zakłada stary kask i siedzi po ciemku w salonie z włączoną lampą górniczą, jakby wrócił z wyrobisk San Jose i wsłuchiwał się w odległy grzmot góry. Czasami zaczyna krzyczeć i walić pięściami w leżące na sofie poduszki.
Powtarza się to przez wiele nocy z rzędu. (…) Później Yonni spi przez cały dzień, całą noc i dalej śpi, tak długo, że to nie jest normalne. Potem znowu nie może zasnąć ….Hector Tobar, Ciemność
Arturo i Yonni są dwoma spośród 33 górników, którzy przeżyli katastrofę w kopalni miedzi i złota San Jose (Copiapo, Chile). Spędzili pod ziemią 70 dni w komorze o powierzchni 50 metrów kwadratowych, z bardzo ograniczonym prowiantem. 17 dni spośród 70 byli kompletnie odcięci od świata, nie wiedząc nawet, czy ktokolwiek ich ratuje. 17 dni w cieniu śmierci. Ich problemy nie skończyły się w momencie wydostania. Część z nich cierpiało później na zespół stresu pourazowego (PTSD).
Dla kogo trauma?
Dlaczego jedni cierpieli na PTSD, a inni nie? W badaniach przeprowadzonych na dużej grupie ludzi stwierdzono, że 60% mężczyzn i 50% kobiet w pewnym momencie życia doznaje zdarzenia traumatycznego. Jednak tylko u 5% mężczyzn i 10% kobiet, które przeżyły takie wydarzenie spowodowało to późniejsze powikłania psychiczne. Dlaczego nie u wszystkich? Okazuje się, ze pewne typy osobowości lepiej znoszą sytuacje stresowe, a inne gorzej. Czyli nie tylko samo wydarzenie (często bardzo dramatyczne) trzeba wziąć pod uwagę, ale i sposób w jaki dana osoba sobie z nim radzi: jak jest ukształtowana w momencie, kiedy ją to wydarzenie spotyka, w jaki sposób potrafi psychicznie przetwarzać stres.
Od pierwszych chwil
Okazuje się, że sposoby, w jaki radzimy sobie ze stresem, kształtują się od pierwszych dni naszego istnienia – radzenie sobie ze stresem jest bowiem bardzo istotne dla naszego przetrwania. Bardzo ważną przestrzenią uczenia się jest tutaj pierwotna relacja opiekun-dziecko. Dziecko uczy się przetwarzania własnych emocji od najbliższych. Ważne jest, na ile jest to bezpieczna relacja, na ile osoba opiekuna/opiekunki reaguje z empatią, na ile jest w stanie znosić nieraz trudne emocjonalnie stany wewnętrzne dziecka i przetwarzać je na głębszym poziomie, prowadząc do uspokojenia.
Małe dziecko do 2 czy 3 roku życia jest żywą emocją. Nie posiada jeszcze na tyle rozbudowanej osobowości, by sobie radzić ze stresem. Reaguje tak, jak czuje. W swoim zachowaniu odzwierciedla swoje stany wewnętrzne. Nie zawsze radzi z gwałtownymi uczuciami złości, lęku, zawiści, chciwości czy rozpaczy. Dlatego potrzebuje pomocy. W parze opiekun-dziecko następuje wiele interakcji: pobudzenie dziecka powoduje wzrost napięcia w rodzicu i odwrotnie. Dobrze radzący sobie rodzic jest w stanie opanować swoje emocje i stany wewnętrzne dziecka tak, że prowadzi do przywrócenia równowagi w ich relacji i uśmierzenia bólu emocjonalnego odczuwanego przez dziecko. Daje w ten sposób dziecku poczucie bezpieczeństwa. Może jednak być inaczej. Rodzic maltretujący będzie wzmagał w dziecku cierpienie i brak poczucia bezpieczeństwa. Rodzic zaniedbujący też nie będzie pomagał dziecku w radzeniu sobie ze sobą – będzie powodował narastanie napięcia, brak poczucia bezpieczeństwa i poczucie opuszczenia. Na naukę emocjonalnego radzenia sobie ze stresem przez dziecko negatywny wpływ ma więc znęcanie się lub zaniedbywanie.
Stres a układ nerwowy
Mikrourazy
Głęboki uraz w relacji opiekun-dziecko może spowodować większe spustoszenie niż jakikolwiek czynnik genetyczny czy związany z indywidualną odpornością psychiczną. Okazuje się też, że bardziej niekorzystne są dla rozwoju dziecka mikrourazy, doświadczane wielokrotnie w kontakcie z bliskimi, pochodzące na przykład z atmosfery emocjonalnej najbliższego otoczenia niż pojedyncza sytuacja, nawet najbardziej stresująca. Ostry stres powoduje zmiany krótkotrwałe i odwracalne, natomiast przedłużający się, przewlekły i powtarzający się stres może prowadzić do trwałych zmian w układzie nerwowym łącznie z zanikiem tkanki nerwowej (trauma kumulatywna).
Pierwsze trzy lata
Wiemy obecnie, że rejony mózgu odpowiedzialne za stany emocjonalne i postrzeganie siebie rozwijają się bardzo intensywnie przez pierwsze 3 lata życia. Jakość relacji opiekun-dziecko w dużym stopniu wpływa na procesy biochemiczne zachodzące w mózgu, na aktywizację pewnych jego części lub obumieranie innych. Nieodpowiednia opieka prowadzi do poważnego rozregulowania mózgu. Szybko dojrzewający w tym okresie mózg utrwala te stany zdezorganizowania. Też odwrotnie: dobrze zaopiekowane dziecko jest wyposażone w silne poczucie bezpieczeństwa, które pozwala mu znosić sytuacje stresowe. W jednym i drugim przypadku stany emocjonalne stają się cechami.
Przykład
Dla ilustracji zamieszczam poniżej skany aktywności dwóch mózgów dziecięcych: jednego zdrowego, a drugiego zaniedbywanego.
Czerwone pola określają wyższą aktywność mózgu w tych rejonach, czarne – bardzo niską. Po lewej stronie mózg normalnego dziecka, a po prawej sieroty oddanej tuż po urodzeniu do sierocińca. Widać, że płaty skroniowe zaznaczone kółkami są różnie rozwinięte: bardziej aktywne w mózgu po lewej stronie, a mniej w mózgu po prawej. Płaty skroniowe są odpowiedzialne za regulację emocji i przetwarzanie informacji płynących z ciała. Dziecko, którego skan mózgu jest po prawej stronie cierpi na problemy poznawcze i emocjonalne.
Zasoby na przyszłość
Wczesne doświadczenia naszego życia, których nie pamiętamy, są więc odpowiedzialne w dużej mierze za nasze dzisiejsze sposoby reagowania. Nasz mózg odzwierciedla historię, którą przeszliśmy. Wczesne niekorzystne doświadczenia prowadzą do podwyższonej wrażliwości na stres w późniejszym życiu i zwiększają podatność na zaburzenia psychiczne wywołane przez stres, na przykład zespół stresu pourazowego (PTSD). Z drugiej strony dobre doświadczenia opieki i bezpieczeństwa, które dajemy naszym dzieciom, mogą pomóc im przejść najcięższe nawet chwile w życiu dorosłym.
Wychodzenie z traumy
Skazani na swoją historię?
Czy jednak jesteśmy skazani na swoją historię? Czy górnicy, którzy wyszli z kopalni po jej zawale do końca swoich dni będą musieli przeżywać tę traumę? Czy nic się nie da zrobić, żeby polepszyć ich życie? Można powiedzieć: „Trudno, przeżyłeś taki wypadek i musisz się z tym jakoś pogodzić, musisz dalej żyć”. Tylko tyle? W moim przekonaniu można zrobić coś więcej. Nie zmienimy przeszłości, nie cofniemy czasu, by odwrócić historię. Możemy jednak zmienić to, w jaki sposób przeżywamy i polepszyć jakość naszego życia.
Osobiste doświadczenie
Niejednokrotnie w tym, co piszę odwołuję się do badań pokazujących jak terapia działa i że jest skuteczna. I pewnie jest to potrzebne – wiele razy to jeszcze zrobię. Ale równie ważne, a może ważniejsze jest osobiste doświadczenie. Doświadczenie wielu terapeutów i osób, które skorzystały z terapii jest takie, że zmiana jest możliwa. Jest to też moje doświadczenie. Nic nie zastąpi tego niepowtarzalnego indywidualnego przekonania opartego na tym, czego było się świadkiem bądź uczestnikiem.
Niepowtarzalna osoba
Taka dygresja na boku: pamięć o tym, że jesteśmy niepowtarzalni, jest ważna. Cierpimy z powodu zespołu stresu pourazowego, depresji, nerwicy czy zaburzeń osobowości. Łatwiej wtedy samemu przypiąć sobie etykietkę: depresja, nerwica, PTSD, borderline, anoreksja, schizofrenia, itd. Nie ma jednak dwóch takich samych depresji czy nerwic, choć objawy czy mechanizmy psychiczne są podobne. Nie możemy stracić z oczu niepowtarzalności danej osoby. To ten konkretny człowiek ma depresję czy anoreksję. Ta konkretna kobieta czy mężczyzna, z niepowtarzalną historią, doświadczeniami, przeżyciami.
Niepowtarzalne indywidualne doświadczenie zmiany
Przypominam sobie twarze tych wszystkich osób, którym przyszło mi towarzyszyć w gabinecie terapeutycznym. Przypominam sobie ich historie, przeżycia, zmagania, dylematy. Pamiętam też zmiany, których doświadczali. I jestem im wdzięczny za szczerość i zaufanie, którym mnie obdarzyli. Obdarzyli mnie czymś jeszcze: doświadczeniem ich własnej przemiany. To ogromny dar podtrzymujący nadzieję i wiarę w to, że jeszcze wiele dobrego przed nami. Myślę też o mojej własnej terapii i zmianach, których doświadczyłem sam na sobie. Myślę o mojej terapeutce z wdzięcznością. W gabinecie terapeutycznym dzieliliśmy wspólnie nadzieję, że zmiana na lepsze jest możliwa.I byliśmy wspólnie świadkami tej zmiany.
Terapia jest dzieloną nadzieją i przeżywaną zmianą. Taka sentencja mi się wykuła na koniec :).
Wpadłem ostatnio na ciekawy, krótki filmik edukacyjny, mówiący o tym, jak bezpieczna relacja rodzic-dziecko daje moc…. Warto obejrzeć i się dzielić….
Źródło skanu mózgów dziecięcych: http://keepkidssafe.org/effects-of-child-abuse/
Przy pisaniu korzystałem również z:
Allan N. Schore, Zaburzenia regulacji prawej półkuli mózgowej: podstawy mechanizmu traumatycznego przywiązania i psychopatogenezy stresowego zaburzenia pourazowego. W: Od neurobiologii do psychoterapii. Red.: Murawiec S., Żelichowski C., Instytut Psychiatrii i Neurologii, Warszawa, 2009. s.71-103.