dziewczyna, smutek, złość

Ja, Olga Hepnarová

Wypadek

Praga, 10 lipca 1973 roku, tuż przed godziną 14.00….

– Nie wierzyłem własnym oczom – mówi 53-letni taksówkarz, Jiri S. – dokładnie przed słupkiem przystanku tramwajowego ciężarówka, która jechała przede mną, gwałtownie zboczyła z jezdni i wtarabaniła się na chodnik pełen ludzi. Potem pojazd wyprostował koła i jadąc przy samej ścianie budynku, potrącał, przejeżdżał i mielił w drobny mak każdego, kto nie zdążył uciec. Zatrzymał się dopiero na rogu ulicy Veverkovej. Czułem się, jakbym był w kinie (…).

Dopiero po chwili opamiętałem się i poszedłem pomagać rannym. Dwaj mężczyźni w mundurach podeszli do ciężarówki, odepchnęli otaczających auto wściekłych ludzi i zabrali kierowcę, któremu najwyraźniej wcześniej kazali wysiąść. kiedy zerknąłem w tamtą stronę, zrobiło mi się niedobrze. Kierowcą była młoda dziewczyna.

                                                                             Roman Cilek, Ja, Olga Hepnarová

Olga Hepnarová od dłuższego czasu planowała zemstę na społeczeństwie. Tak, czuła się krzywdzona i była bardzo nieufna w stosunku do ludzi. Przez jakiś czas myślała, by zakończyć swoje cierpienie samobójstwem. Wybrała jednak inne rozwiązanie.  Całą złość w tragiczny sposób wyładowała na innych. Wynajęła ciężarówkę i wjechała w przystanek pełen ludzi. Wcześniej jednak nieśmiało szukała pomocy.

Gdyby

Kiedy dochodzi do tragedii pojawia się pytanie dlaczego do niej doszło. Może też w przypadku Olgi Hepnarovej jej historia mogłaby potoczyć się inaczej. Może jest jakieś „gdyby”, które mogłoby odwrócić losy tej dziewczyny i losy ludzi z feralnego przystanku?

Gdyby trochę lepiej układało mi się z rodzicami i siostrą….

Gdyby ojciec mnie tak nie bił w dzieciństwie….

Gdyby matka nie próbowała mnie ciągle urządzać i nie wysłała w okresie dojrzewania do szpitala psychiatrycznego….

Gdybym była taka jak większość dziewczyn, to znaczy gdyby pociągali mnie chłopcy….

Gdybym lepiej wyglądała, nie miała zgarbionych pleców, nie chodziła w dziwny sposób….

Gdyby ludzie się ze mnie nie nabijali….

Gdybym od początku trafiła do pracy, w której by mnie doceniali i nie poniżali….

Gdyby lekarze byli w stanie przekonać mnie, że mogą mi pomóc…..

Gdyby niedawno ten psychiatra w klinice bardziej zainteresował się mną niż tym, że skończył dyżur i że nie mam skierowania….

Gdybym w zeszłym tygodniu spotkała się w Pilznie z Mišą i być może pod jej wpływem zdecydowała się na terapię….

                                                                      Roman Cilek, Ja, Olga Hepnarová

Tak, Olga czuła się „inna”, niedostosowana, niepasująca….

Myśli

Czytając książkę Romana Cilka kotłowały się w mojej głowie różne myśli. Było też uczucie żalu, smutku i jakiejś niezgody.

Myślałem o naszych wzajemnych ludzkich kontaktach. Nieraz bywamy nieprzyjemni dla obcych dla siebie ludzi. Czy nie przeleje to jakiejś czary goryczy? Czy nie popchnie kogoś do szukania desperackiego, ostatecznego rozwiązania? Tak, jesteśmy odpowiedzialni za to, jak traktujemy innych. Odpowiedzialni, za to, co będzie się dziać z tym czy innym człowiekiem. Może powinniśmy być bardziej uważni na innych? Na pewno by nie zaszkodziło. Może jakiś desperat zobaczy w naszej życzliwości światełko w tunelu i pomyśli: „Może świat nie jest jednak do końca zły?”

Pomyślałem też o niełatwym życiu wszystkich „innych”, niedostosowanych, nie znajdujących sobie miejsca. Nierzadko ludzie wokół różnych „odmieńców” nie ułatwiają im i tak niełatwego życia.

Myślałem: czy udałoby się choć trochę pomóc tej dziewczynie? Wiem, że byłoby to niezmiernie trudne. Z drugiej strony jakoś niezdarnie szukała tej pomocy. Nie udało się. W tym przypadku historia potoczyła się tragicznie.

Myślałem też jak ciężko pomóc komuś, kto mocno tkwi w swoich schematach emocjonalnych i myślowych, kto przetwarza całą rzeczywistość wokół siebie na wrogą, niedobrą, nieodpowiednią. Widzi też nieraz tak ludzi, którzy próbują pomóc. Zmienić te schematy to wielki trud, ale też wielki zysk: lepsze życie tej osoby, która się na to zdecyduje, kilku które z nią żyją i kilkudziesięciu/kilkuset, którzy ją spotkają.

Pomyślałem jednak, że o tragedii łatwiej usłyszymy niż o dobrym rozwiązaniu. Ile jest ludzkich losów, które potoczyły się inaczej, bo ktoś otrzymał jednak pomoc: ludzką, psychoterapeutyczną, psychiatryczną. Ile osób nie wzięło tabletek, nie wyskoczyło z balkonu, nie pokłóciło się z kimś, pobiło kogoś, nie zaczęło strzelać na ulicy? Ilu osobom udało się jednak jakoś z pomocą innych odwrócić swój nieszczęsny los na bardziej szczęśliwy. Wierzę, że takie losy też są. I mam nadzieję, że jest ich nawet więcej niż tych tragicznych, podobnych do losów Olgi Hepnarovej.